Najtrudniejszy test na tej stronie! - Zdawalnoś TEST Z LEKTURY: Hobbit, czyli tam i z powrotem. Sprawdzian - "Chłopcy z Placu Broni"!
Ironman Triathlon – 26szt. sama nazwa sugeruje, że powinien to być jeden z najtrudniejszych sportów na świecie., Ironman zdobył szczyty pod względem wytrzymałości, ale nie znalazł się w pierwszej dziesiątce z powodu słabych wyników w innych dziedzinach. triathlon ironman składa się z 3,8 km pływania i 180 km jazdy na rowerze
Najnowsze na stronie. Ten 13-pytaniowy quiz ujawni, na jakim poziomie 88,278 rozwiązań Tylko 1 na 29 osób przechodzi ten test wzroku! 10 pytań
To właśnie bardziej hot jesteś! Jesteś gorącą i bardzo pociągającą osobą, od której dosłownie nie da się oderwać wzroku! Z pozoru jesteś typowym imprezowiczem, lecz niewiele osób wie jaka wrażliwa i uczuciowa istota w Tobie siedzi… Podziel się wynikiem w komentarzu! Nie jestem imprezowiczem. Nienawidzę imprez
fot. PAP. Kultowy w Anglii Grand National to najtrudniejszy wyścig na świecie. To jest w Anglii więcej niż wyścig. To element brytyjskiej tożsamości narodowej. Rozgrywana od 1839 roku Wielka Liverpoolska uważana jest za najtrudniejszą gonitwę świata. Do pokonania jest 30 przeszkód, a na starcie w tym roku stanie maksymalna liczba 40
NAJTRUDNIEJSZY LODOWY CHALLENGE W HISTORII MINECRAFT!♦ EnzziShop - Koszulki i Kubki ! - http://enzzishop.cupsell.pl/Datapack♦ https://www.planetminecraft.com
YTsMxm. Po zwycięskim sparingu z RPA rywalizację na całego czas zacząć. Już jutro na Polaków czeka najtrudniejsze zadanie w tym roku, a na Waldemara Fornalika pierwszy poważny test. Początek spotkania z Anglią już o 21:00, początek relacji LIVE na iGolu trzy godziny wcześniej. Nasza reprezentacja tylko raz w roku 2012 grała z tak mocnym przeciwnikiem, można zaryzykować stwierdzenie, że nawet mocniejszym, ale lutowe starcie z Portugalią było tylko sparingiem. Co prawda pierwszym w historii na Stadionie Narodowym, ale tylko sparingiem. Wtedy Cristiano Ronaldo, zawsze starający się na 100%, starał się na 99. Jutro wszyscy Anglicy dadzą już z siebie absolutnie wszystko i jeszcze ciut więcej, bo dwa punkty, które stracili w tych eliminacjach z Ukrainą wyczerpały ich limit błędów na ten rok. Na Roberta Lewandowskiego, tyle że w stroju na boisku, a nie w dresie, liczymy jak zwykle najbardziej (fot. Grzegorz Rutkowski/ Dlatego będzie niezmiernie trudno. Co z tego, że nie zagra Lampard, skoro są przecież Gerrard, Carrick czy Cleverley. Co z tego, że z gry w kadrze zrezygnował John Terry, skoro Hodgson może sięgnąć po jego klubowego kolegę, Gary’ego Cahilla, mistrza Anglii, Joleona Lescotta, czy też świetnego Phila Jagielkę z Evertonu. Co z tego, że z federacją kłóci się Ashley Cole, skoro wejdzie jeden z najlepszych wykonawców stałych fragmentów gry w Premier League, Leighton Baines, i godnie go zastąpi. Tak naprawdę trudno się doszukać pozycji, na której Polacy mieliby przewagę. Poziomem do swoich rywali równać się mogą chyba tylko Robert Lewandowski (ale to i tak tylko do napastnika numer dwa, bo Rooney to, nie oszukujmy się, nadal klasa wyżej) i Łukasz Piszczek, którego pewnie 50 ze 100 ekspertów uznałoby nawet za lepszego od Glena Johnsona. Na pozostałych pozycjach wyraźnie odstajemy. No bo jak porównać na przykład rezerwowego w PSV do najlepszego bramkarza Premier League, czołowego lewego obrońcę świata do zawodnika Legii Warszawa albo piłkarzy z górnej połowy, ale nie czołówki Ligue 1 (o rezerwowych z Turcji nie wspominając) do podstawowych graczy wielkiego Manchesteru United? Sam Roy Hodgson zdaje sobie sprawę ze swojego komfortu wyboru i tak oto rzecze przed meczem: – Jest kilka decyzji dotyczących składu i dobrze, że muszę je podejmować. Wolałbym ich nie określać ilościowo ani nie ustawiać w jakimś porządku, ale dobrze jest mieć takich zawodników, którzy nie są widziani jako gracze pierwszego składu, a z San Marino zagrali w porządku. Z tego powodu ma się większy ból głowy przy wyborze składu, ale każdy trener powie, że chce mieć właśnie taki ból głowy. No właśnie, czy mamy zatem jakieś szanse? Paradoksalnie tak, bo chociaż Anglicy wielkim potencjałem straszą, to od lat nic nie wygrali. Właściwie wygrali „tylko” jedno mistrzostwo świata prawie 50 lat temu, ale od roku 1990 nie dobrnęli nawet do strefy medalowej żadnej imprezy. Bo o ile mają oni w swoich składach wybitne jednostki, o tyle nie mogą one stworzyć monolitu silnego na tyle, by ogrywać wszystkich. Zdarzają im się wpadki, jak choćby remis u siebie z Ukrainą, a i z San Marino nie wyglądało to wspaniale. Nie łudźmy się jednak, że ostatnie starcie z amatorami można potraktować jako jakiś wyznacznik, bo i tam Anglicy zagrali zapewne nie na pół, a na ćwierć gwizdka, a pięć goli bez problemu wbili. Tym bardziej że przybysze z Wysp to dla Polaków bardzo niewygodny rywal. Graliśmy z nimi 17 razy, wygrywając zaledwie jeden mecz, remisując trzy i przegrywając 10. Nawet nie to zwycięstwo jest najbardziej pamiętane, a oczywiście remis na Wembley w 1973 roku. Od tego wydarzenia, dzień po spotkaniu na Narodowym, minie już 39 lat. Teraz już wspominanie o tym w ramach czegoś więcej jak ciekawostki historycznej staje się niemodne, bo świat zmienił się przez ten czas nie do poznania. Teraz pokonani z tamtego spotkania mają ligę, która zarabia ponad 10 miliardów złotych, a my nie mamy nawet drużyny w fazie pucharowej choćby Ligi Europy. Można by tak wymieniać i wymieniać, ale lepiej chyba skupić się na dniu jutrzejszym. A ten będzie bardzo trudny, bo Anglicy, jak wiadomo, nawet mimo osłabień są na papierze dużo silniejsi. Zatrzymać będzie trzeba przede wszystkim w środku Gerrarda, a być może operującego za plecami wysuniętego napastnika Rooneya (zależy, na jaki wariant taktyczny zdecyduje się Hodgson). Czy zbierający same pochwały, ale nieopierzeni Borysiuk i Krychowiak podołają? Czy nie pożre ich trema i czy przy 55 tysiącach na trybunach nie ugną im się nogi? A może jednak przeżywający problemy osobiste Polanski (miejmy nadzieję, że Fornalik nie oszaleje i nie wystawi ociężałego Murawskiego)? Kto na skrzydle zastąpi niezastąpionego przecież Błaszczykowskiego? Będący świeżo po debiucie Wszołek czy też Grosicki? A może obaj zagrają po dwóch stronach boiska? Idąc dale, czy Obraniak zrehabilituje się za to, co zrobił w Podgoricy? I czy w końcu Lewandowski pokaże, że i obrońcom z Premier League może uprzykrzyć życie i tym razem pokona Joe Harta? Z drugiej strony za to Glik zapowiada, że nasi defensorzy Rooneya się nie boją, ale nie wystarczy się go nie bać, trzeba go jeszcze powstrzymać. Problem możemy mieć też na lewej stronie, szczególnie jeśli na skrzydle zagra ktoś szybszy niż James Milner. Na pewno będzie trudno, piekielnie trudno. No ale w końcu od czegoś jest te ponad 50 tysięcy (miejmy nadzieję zdzierających gardła) kibiców na trybunach. Oni mogą sprawić, że każdy z Polaków zagra na 110% swoich możliwości, a wtedy wiele może się zdarzyć. Można się co prawda bawić w jasnowidza, ale z tego i tak nic nie wyniknie, bo o wszystkim zdecyduje to 90 minut na boisku. Najlepiej więc wygodnie rozsiąść się w fotelu i mecz samemu obejrzeć, a jeszcze lepiej wprowadzić się w atmosferę tego piłkarskiego święta relacją LIVE na iGolu już od 18:00.
Coś poszło nie tak… Igorowi od początku roku podobała się Justyna. Najpierw szukał okazji, żeby koło niej usiąść. Tylko że ona zawsze siedziała ze swoimi rozchichotanymi psiapsiółkami. Później kręcił się koło niej na przerwach. Raz nawet udawał, że ogląda ten sam serial na Netfliksie, byle tylko mieć wspólny temat do rozmowy. Ale wystarczyło, że Justyna zadała mu kilka pytań, i wyszło na jaw, że widział tylko zajawki. Miał ochotę wtedy zapaść się ze wstydu pod ziemię. Z tego wszystkiego wpadł na najgłupszy pomysł świata – poprosił o pomoc najlepszego kumpla, Bartka. – Gdybym wiedział, jak on to załatwi, to wolałbym wysłać do Justyny mojego buldożka! – mówi teraz Igor. Bo Bartek wszystko popsuł. Owszem, powiedział Justynie, że dziewczyna podoba się Igorowi, ale na tym nie skończył. Dodał, że Igor założył się kiedyś z chłopakami, że będzie z Justyną chodzić (to było na początku roku i Igor dziś się tego wstydzi!) i że powiedział o niej na WF-ie, że „rusza się jak panda” (według Igora to było słodkie, ale Justyna nie musiała o tym wiedzieć). No i koleżanka się obraziła. To słaby pomysł! • Pośrednicy Chociaż wysłanie koleżanki albo kolegi wydaje się być dobrym pomysłem (można się za nimi schować) – z reguły okazuje się, jak to było w przypadku Igora, początkiem porażki. Pośrednicy mówią za dużo albo za mało. Dodają od siebie. Rozsiewają plotki. Sprawiają, że obiekt zainteresowania zaczyna się zastanawiać, czy to na pewno nie jest głupi żart. Chcesz z kimś chodzić? Bądź odważny i sam to wyraź. Waszym zdaniem: Raz miałam taką sytuację, że podszedł do mnie na korytarzu chłopak z VIII klasy i powiedział: „Podobasz się mojemu kumplowi”. Pomyślałam, że to jakiś wygłup i nie chciałam z nim gadać. Dopiero po kilku miesiącach dowiedziałam się, że to była prawda. Ale wtedy nawet mi to do głowy nie przyszło. Może gdyby przyszedł sam i mi to powiedział, coś by z tego wyszło… • Śledzenie Jeśli będziesz nachalnie chodzić za dziewczyną/chłopakiem albo wypytywać po sto razy o nią/niego koleżanki czy kolegów (bez wyjaśnienia, o co chodzi), w najlepszym wypadku ta osoba może pomyśleć, że coś z tobą jest nie tak. W najgorszym – może zacząć czuć się prześladowana i zgłosić sprawę dorosłym. Waszym zdaniem: Kiedyś przyczepił się do mnie taki Kuba. Stał pod szkołą i zapytał, czy może iść ze mną do domu. Nawet mi się podobał, ale przecież ja go w ogóle nie znałam! W szkole nie powiedział do mnie ani jednego słowa. Nie zgodziłam się. • Wygłupy Jeśli „ten pierwszy krok” śledzi liczna widownia, łatwo wpaść na pomysł, że tej drugiej osobie może się spodobać na przykład zrobienie fotki w szatni. Od razu ostrzegamy: to najgorszy pomysł z możliwych! Może i kumple czy kumpele zarechoczą, ale po takim wystąpieniu nikt już nie potraktuje cię poważnie! Waszym zdaniem: Powiem krótko. Dla mnie dziewczyna, która popisuje się i chichocze bez powodu, nie ma szans. Robienie potajemnych fotek, obśmiewanie kogoś – suche na maksa. • Zaczepki Wysyłanie niezbyt mądrych albo wulgarnych tekstów, anonimowych wiadomości może ci zapewnić tylko jedno – ta osoba już nie będzie chciała z tobą gadać. Daruj sobie! Waszym zdaniem: Nie cierpię takich osób. Są bohaterami, jak siedzą po drugiej stronie kompa czy telefonu. A jak trzeba się w realu odezwać, to już nie mają nic do powiedzenia. Można też TAK… • Nie udawaj kogoś, kim nie jesteś Nie kłam, że prawie nie tykasz telefonu, jeśli grasz całe dnie po szkole. Nie mów, że kochasz piłkę nożną, jeśli nie znosisz oglądać meczy. Mów o sobie prawdę – jeśli ta osoba ma cię polubić, to musi cię naprawdę poznać. Prawda szybko wyjdzie na jaw i może się okazać, że to jedno wielkie rozczarowanie. Po co ci to?! • Uśmiechaj się Łatwiej jest podejść do kogoś, kto jest pogodny i nie wygląda groźnie. Tylko uważaj, żeby na twojej twarzy gościł prawdziwy, a nie szyderczy uśmiech. Ten drugi potrafi skutecznie odstraszać. • Nie stosuj wyświechtanych tekstów „Masz oczy jak gwiazdy”, „twój uśmiech rozpromienia świat” itp. – większość dziewczyn ma alergię na takie teksty. Zamiast tego zadawaj proste, neutralne pytania. • Więcej słuchaj, niż mów Ta zasada sprawdza się (prawie) zawsze. • Patrz w oczy Tylko niech to nie będzie badawcze spojrzenie, jakbyś kogoś przesłuchiwał. Po prostu nie unikaj jej/jego wzroku. A jeśli nie uda się za pierwszym razem? Jeśli naprawdę ci zależy, spróbuj drugi raz. Czasami druga strona potrzebuje czasu, żeby przemyśleć, czy chce się spotykać, albo musi się jeszcze przyjrzeć tej osobie, żeby lepiej ją poznać . A czasami? Cóż, nie jesteście sobie pisani. Ale nawet jeśli usłyszysz: „Nie, nie jestem zainteresowana/zainteresowany” – i tak możesz być z siebie dumny/dumna. Bo była próba, a to już krok do przodu. I zostało to zrobione w kulturalny sposób – więc na pewno nie ma obciachu. Więcej o sprawach nastolatków w najnowszym numerze „VICTORA”! fot. Olena Zaskochenko, BearFotos/ avg. rating (0% score) - 0 votes
najtrudniejszy test wzroku na świecie